Gen. Komornicki: Oburzam się, gdy słyszę, że Rosja prawie upadła, a Ukraina wygrywa wojnę
Były zastępca szefa Sztabu Generalnego WP i prezes Fundacji Poległym Pomordowanym na Wschodzie udzielił wywiadu Interii. Wojskowy szczegółowo przedstawił swoje spojrzenie na obecny stan wojny.
"Pierwsza faza strategii rosyjskiej, czyli wojna błyskawiczna zakończyła się więc 27-28 lutego. Rosja chciała wkroczyć gwałtownie, podpierając się uderzeniami powietrznymi, które realizowała niezgodnie ze sztuką wojenną na zbyt szerokim froncie. Nie osiągnąwszy pierwotnego celu, zmieniła założenia i cele. Dobrze było to widać w propagandzie rosyjskiej, która zaczęła uderzać w inne tony, że oto mamy do czynienia z wojną przeciwko całemu zachodowi, w obronie rosyjskiej tożsamości i przetrwania narodu rosyjskiego" – wskazał gen. Komornicki. Podkreślił, że narracja o "wojnie totalnej", czyli konflikcie Rosja-Zachów, była konieczna do tego, aby Kreml mógł ogłosić powszechną mobilizację.
"Dlatego oburzam się, gdy słyszę, że Rosja już prawie upadła, że Ukraina już wygrywa wojnę, bo wykonała parę skutecznych uderzeń. Nie jest tak, że Rosję można przewrócić jednym palcem. Takie myślenie zresztą stawia w nieciekawym świetle ukraińską armię, która wykrwawia się w walce i którą ta walka kosztuje dużo wysiłku" – ocenia rozmówca Interii.
Rosyjska armia nie tak silna, ale nie bezsilna
Były zastępca szefa Sztabu Generalnego wyjaśnia, że faktycznie agresja z 24 lutego 2022 r. obnażyła słabość rosyjskiej armii, co jednak nie oznacza, że Rosja jest skazana na porażkę. "Owszem, armia rosyjska nie jest tak silna, jak się wydawało, ale też nie jest armią, którą można lekceważyć. To jest groźne myślenie, bo Rosji zależy na tym, by rosyjskiej armii nie doceniać. Często jest to zresztą celowa dezinformacja, wypuszczana w przestrzeń medialną – że się generałowie rosyjscy kłócą między sobą albo że Putin jest chory i zaraz umrze. W ten sposób Rosjanie osłabiają czujność i przezorność Zachodu. Co było widać w przypadku tamy w Nowej Kachowce" – podkreśla wojskowy.